wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 3

-Yy... Coś się stało? Wszystko w porządku?-mówi do mnie mężczyzna, a ja nadal stoję jak zamurowana z otwartą buzią i oczami wlepionymi w siatkarza.-Nic pani nie jest?-jego głos zdradza, że jest trochę zdezorientowany moim zachowaniem. Robi kilka kroków w moją stronę co sprawia, że wracam na ziemię.
-Yy... Tak, tak wszystko jest dobrze, przepraszam za moje zachowanie.-jąkam się jak jeszcze nigdy. Moja pewność siebie gdzieś zniknęła. Kiedy widzę jak reprezentant naszego kraju mierzy mnie wzrokiem, a na jego twarzy pojawia się uśmiech, uświadamiam sobie, że stoję przed nim tylko w skąpej koszulce ledwie zasłaniającej mój tyłek. Czuję jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce wstydu.
-To ja może już pójdę. Dobranoc.-właśnie mam zamiar zamknąć drzwi, kiedy on uniemożliwia mi to.
-Poczekaj. Mogę wejść, bo mam mały problem. Drzwi mi się zatrzasnęły i muszę czekać do jutra, a jakoś nie uśmiecha mi się spać na schodach.
-Kurcze co robić?- pytam samą siebie w myślach.
-Yy... No dobrze powiedzmy, że to będzie sąsiedzka przysługa.
-Ok.-mówi i podąża za mną do mojego mieszkania. Ja idę do sypialni, gdzie zakładam dresy. Kiedy wchodzę do kuchni widzę jak mój gość stoi przy oknie i wpatruje się w miasto.
-Z tego wszystkiego zapomniałam się przedstawić.-chyba trochę go zaskakuje mój szybki powrót. Natychmiast się odwraca i kolejny raz mierzy mnie wzrokiem.-Tak więc nazywam się Karolina Kochowska.-mówię nieśmiało, na co on nieznacznie się uśmiecha.
-Miło mi cię poznać. Ja jestem Zbigniew Bartman.
-Tak, tak wiem i gratuluję wygranej Ligi Światowej-tym razem to na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
-Oo... Widzę, że mam tu fankę siatkówki, a co za tym idzie fankę Zbibiego Bartmana-na te słowa wybucham śmiechem. Czyży ten człowiek należał do grona osób, które widzą tylko czubek własnego nosa?
-Zgodzę się z tobą, ale tylko z tym pierwszym, bo z tym drugim to nie do końca.
-Jak to?-na jego twarzy maluje się zdziwienie, co jeszcze bardziej mnie rozśmiesza.
-Normalnie. Jestem fanką siatkówki. Kocham ten sport i przeprowadziłam się tu aby być bliżej mojego ulubionego klubu. Ale to, że jestem fanką siatkówki nie znaczy, że jestem twoją fanką albo któregokolwiek zawodnika. Nie jestem fanką zawodników, jestem fanką siatkówki.-widzę, że słucha mnie uważnie i analizuje każde moje słowo. Czy to co mówię jest czymś dziwnym?
-Pierwszy raz spotykam dziewczynę, która ogląda siatkówkę, bo naprawdę kocha ten sport...
-A czy w tym jest coś dziwnego? Po co miałabym oglądać mecz gdyby nie wywoływał we mnie skrajnych radości, nie dawał szczęścia z wygranej lub nie wprowadzał w depresję po przegranej?-nie rozumiem o co mu chodzi...
-Nie, po prostu każda dziewczyna, którą spotkałem, mówiła, że ogląda siatkówkę tylko dlatego, że grają w nią przystojni mężczyźni.-wybuch mojego śmiechu jest niekontrolowany. Nic nie poradzę na to, że każda wzmianka o hotkach kończy się z mojej strony wybuchem śmiechu.-Powiedziałem coś śmiesznego?
-Nie, po prostu kiedy ktoś mówi o tak zwanych hotkach chce mi się śmiać i zazwyczaj tak reaguję. Przepraszam.
Dla mnie to jest powód bardziej do płaczu niż do śmiechu. Moim zdaniem takie dziewczyny są żałosne.
-Taa... Nie tylko ty tak uważasz. Na szczęście są jeszcze takie, które oglądają ten sport, bo po prostu go kochają-mówiąc to lekko się uśmiecham- Mam nadzieję, że nie należę do gatunku, który powoli wymiera-tym razem siatkarz odwzajemnia mój uśmiech.
-Też mam taką nadzieję.-Zbyszek próbuje ukryć odruchy zmęczenia, ale słabo mu to wychodzi.
-Kurcze, przejechałeś tyle, pewnie jesteś zmęczony, a ja cię tu męczę moimi filozoficznymi wywodami na temat sportu. Przepraszam cię, ale obecnie nie posiadam pokoju gościnnego, więc będziesz musiał spać tu na kanapie.
-Nic nie szkodzi. Jestem ci wdzięczny, że w ogóle wpuściłaś mnie do mieszkania i nie muszę spać na schodach-muszę przyznać, że jego uśmiech jest naprawdę uroczy.
-Spoko spoko. Zaraz ci przyniosę czystą pościel.-mówię, znikając za drzwiami do pomieszczenia, gdzie znajdują się wszystkie moje rzeczy, które jeszcze nie zdążyłam wypakować. Biorę poduszkę oraz kołdrę i udaję się do mojego gościa.
-Proszę-podaję mu pościel. Bartman kolejny raz mierzy mnie wzrokiem i uśmiecha się buńczucznie. Robi to już trzeci raz w ciągu niecałej godziny. Czuję się trochę niekomfortowo, kiedy jego oczy docierają do moich nóg i na chwilę zawiesza na nich wzrok.
-Przepraszam, ale jestem strasznie zmęczona-mówię, kierując się w stronę sypialni-Mam nadzieję, że będzie ci tu wygodnie. Dobranoc.-odwracam się na chwilę do mojego gościa by zaraz zniknąć za drzwiami pokoju.
Nie wierzę, że obok, w moim salonie, śpi reprezentant Polski w piłce siatkowej. Wydaje się miły, ale jest także trochę egoistyczny i te jego spojrzenia... Może powinnam się go obawiać? W końcu wszędzie mówią, że ze Zbigniewem Bartmanem nigdy nic nie wiadomo. Dalsze rozmyślanie na szczęście nie jest mi dane, bo ogarnia mnie błogi sen.
Rano budzą mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Chowam się pod koc, aby ukryć się przed słońcem. Jednak po chwili zaczyna robić mi się gorąco. Poddaję się i postanawiam podnieść mój zacny tyłek z łóżka. Idę do łazienki, gdzie staram się ogarnąć. Po 30 minutach wychodzę z łazienki w swoich ulubionych czarnych szortach i przewiewnej, białej koszulce.
Kiedy wchodzę do salonu Bartmana już nie ma. Pościel jest złożona, a na niej leży mała, biała karteczka. Wzięłam ją i zaczynam czytać:
"Karolinko
Dziękuję ci, że mogłem u ciebie przenocować i mam nadzieję, że będziemy dobrymi sąsiadami. Muszę ci także powiedzieć, że masz zgrabne nogi i... z resztą nie ważne.
Pamiętaj też, że wszystkie drogi prowadzą do mojego mieszkania, a stamtąd wprost do łóżka.
Całuję Zbyszek"

Kiedy pierwszy raz przeczytałam ten liścik nie mogłam zrozumieć sensu tych słów. Dopiero za drugim razem zrozumiałam, że najzwyczajniej w świecie stałam się kolejnym celem słynnego ZB9. Jednak to wszystko co o nim pisano jest prawdą. To facet, które myśli tylko o seksie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kurcze muszę się ogarnąć i dodawać rozdziały o jakiejś przyzwoitej godzinie... Co do rozdziału to nie będę się wypowiadać, zostawiam go waszej ocenie. Miałam kilka pomysłów na ten rozdział i połączyłam to w jeden, co chyba nie było niestety dobrym pomysłem...
Melody niestety nie trafiłaś, ale nie martw się dla Grzesia też coś znajdę ;) A co do bohatera jak Wam się podoba taka odsłona Zbyszka? :)

Czy tylko ja odczuwam brak sezonu klubowego ;/ i z utęsknieniem czekam na sezon reprezentacyjny?
Pozdrawiam A. ;*

4 komentarze:

  1. takie wcielenie Zbysława przyjmuję w ciemno! poza tym, dlaczego mnie to nie dziwi, że tylko jedno mu w tym jego łbie? aż dziwne, że nie zakradł się nocą do sypialni ;) ale mam nadzieje, że nie pójdzie mu ze zdobyciem swojego "trofeum" zbyt łatwo! Ja też chcę już sezon reprezentacyjny! :) Poza tym brak sezonu klubowego wynagradzają mi najświeższe informacje transferowe! Pozdrawiam, E. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli masz ochotę zapraszam na trójeczkę na http://lachociacho.blogspot.com/ , a jeśli nie masz lub nie czytasz- zignoruj ;) Buziaki, Embouteillages ;*

      Usuń
  2. świetny ^^ czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyszka w opowiadaniach lubię i nawet się cieszę że to on i taka jego odsłona(nie do końca grzeczna, nie do końca normalna :P)Zasmuciły mnie słowa Bartmana że każdą dziewczynę jaka spotyka to jest fajna siatkarzy a nie siatkówki. Niestety to szczera prawda i większość siatkarzy w realu tak myśli katalogując każdą z nas właśnie do tej kategorii, a to boli dla kogoś kto ogląda i kibicuje siatkówce od 14 lat. Na całe szczęście Karolina szybko sprowadziła go na ziemię i teraz Zbyszek już wie z kim ma do czynienia. Widzę że postawił sobie ją jako swój kolejny cel, cóż cały Zbyszek. Jestem ciekawa jak Karol sobie z nim poradzi :)

    OdpowiedzUsuń