niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 15

Właśnie jem śniadanie, kiedy słyszę głośne pukanie do drzwi. Jestem trochę zdziwiona, bo kto o tej porze przychodzi w odwiedziny, a poza tym wciąż nie nawiązałam większych znajomości w tym mieście. Moje zdziwienie jest jeszcze większe kiedy widzę przed sobą mężczyznę o nieprzeciętnym wzroście zasłoniętego ogromnym bukietem białych tulipanów. Jestem w takim szoku, że nie wiem co powiedzieć.
-Zbyszek, co Ty tutaj robisz?-w końcu się przełamuję i zmuszam moje struny głosowe do wydania jakichś dźwięków.
-Przyszedłem jeszcze raz Cię przeprosić. Słyszałem, że lubisz białe tulipany, więc oto one.-mówi i niepewnie wręcza mi bukiet.
-Przecież nie musiałeś.-wpuszczam swojego gościa do środka. A sama kieruję się do kuchni by wstawić kwiaty do wody.
-O widzę, że przeszkodziłem Ci w śniadaniu. No tak, ja zawsze wiem kiedy przyjść.- pomimo tego, że jestem odwrócona do niego tyłem, wiem, że w tym momencie się uśmiecha.
-Nie, no, nie przeszkodziłeś mi.-odwracam się i widzę, że mój gość dobrze czuje się w moim mieszkaniu, bo zajął najwygodniejsze miejsce w całym pomieszczeniu.-A tak poza tym coś Cię do mnie sprowadza, czy tak po prostu przyszedłeś sobie u mnie posiedzieć?
-No przyszedłem Cię przeprosić za moje bezmyślne zachowanie. Zachowałem się jak dzieciak, ale...-spuszcza wzrok i chyba szuka odpowiedniego sformułowania.
-Nie no spoko luz. Powiedzmy, że już nie pamiętam co się ostatnio wydarzyło.-mówię, sprzątając ze stołu swoją miseczkę z płatkami, których de facto prawie w ogóle nie zjadłam.
-Ale mi jest tak głupio.
-Ludzie. Zbyszek przestań, powiedziałam, że już nie pamiętam, to nie pamiętam. Przestań drążyć ten temat... A teraz muszę Cię przeprosić, ale muszę zacząć się zbierać bo dziś jest początek roku akademickiego.
-Studiujesz?-jego zdziwienie jest zabawne. Czyżby oceniał mnie jako takie beztalencie, któro nie potrafi się dostać nawet na studia?
-Tak. Zaczynam właśnie pierwszy rok. Zdziwiony?
-No tak troszkę. Ale jak chcesz to mogę Cię podwieźć.
-Nie musisz. Sama sobie poradzę, w końcu nie mam już pięciu lat.-mówię i lekko się do niego uśmiecham. Właśnie chce coś powiedzieć, ale zaczyna dzwonić jego telefon. Kiedy patrzy na wyświetlacz jego wyraz twarzy momentalnie zmienia się na bardziej spięty.
-Przepraszam, ale muszę odebrać, więc już pójdę. Do zobaczenia, mam nadzieję, że za niedługo.
-Cześć.-i po chwili słyszę trzask zamykanych drzwi. Udaję się w kierunku pokoju, z którego wychodzę po pół godzinie, gotowa już do wyjścia. Dziś postawiłam na klasykę, czyli czarne spodnie, biała koszula, czarna marynarka i tego samego koloru szpilki. Uśmiechnięta wychodzę z mieszkania, w końcu zaczynam studia w wymarzonym mieście i mam nadzieję, że będę zadowolona ze swojego wyboru. Niestety mój samochód ma jakąś tam usterkę i stoi teraz u mechanika, więc jestem zmuszona podróżować dzisiaj komunikacją miejską. Szczerze tego nie lubię, ale jak mus to mus.
Pomimo tego, że byłam już na uczelni kilka razy to wciąż zachwyca mnie wielkość tych wszystkich pomieszczeń. Początek roku akademickiego-czekałam na to od miesięcy i w końcu jest. Okazuje się, że na roku jest nas tylko 20 osób, więc stosunkowo mało. Ale mi taka liczba bardzo odpowiada, bo szczerze mówiąc nie lubię tłoku. Osoby z mojego roku wyglądają na miłe, więc mam nadzieję, że nawiążę w końcu jakieś nowe znajomości tutaj..
Po trzech godzinach wychodzę z uczelni. Postanawiam się przejść, w końcu dzisiejszy dzień jest przykładem polskiej złotej jesieni. Właśnie przechodzę przez park, kiedy ktoś łapie mnie za rękę i zakrywa usta. Kiedy mnie odwraca, widzę tego obleśnego typa z baru, który dwa miesiące temu, próbował się do mnie dobierać.
-W końcu mam Cię moja malutka.-mówi i zaczyna się szyderczo śmiać.-Teraz będziesz moja i tylko moja.-przerzuca mnie przez ramię i niesie do czarnego samochodu, stojącego nieopodal. Czyżby tak miałby wyglądać koniec mojego życia?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was razem z moim nowym rozdziałem ;) W sumie wyszedł trochę krótki i nie do końca tak jak chciałam, ale powiedzmy, że jest to kolejny rozdział na przełamanie w moim wykonaniu. Mogę też powiedzieć, że od tego momentu zaczyna się właściwa akcja całej historii...
Muszę przyznać, że nie do końca znam się na studiach, bo prawdę mówiąc jeszcze mam trochę czasu do nich, więc jeżeli zamieściłam jakieś błędne informacje to przepraszam. A poza tym jest to tylko wytwór mojej wyobraźni ;)
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, nic nie obiecuję, bo czeka mnie trudny tydzień. Próbne egzaminy czas zacząć :/
Tak więc życzę powodzenia Wszystkim nieszczęśnikom takim jak ja, którzy od wtorku muszą zmierzyć się z próbnymi egzaminami końcowymi ;)

Ściskam Was Miśki ;*