wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 2

Od rana towarzyszy mi dziś dobry humor, który jest spowodowany wygraną naszej Reprezentacji. Wczoraj cieszyłam się jak głupia, bo obroniliśmy tytuł sprzed roku. No a dzisiaj znowu muszę wrócić na ziemię i iść do pracy. Na szczęście dziś mam dopiero na 14, więc spokojnie się ogarnę.
Mój zegarek wskazuje już 9.30, więc postanawiam w końcu wstać z łóżka. Już dawno nie spałam aż tak długo. W końcu zebrałam w sobie siłę aby wstać. Od razu kieruję się w stronę łazienki z myślą o długim prysznicu. Z łazienki wychodzę dopiero po godzinie już całkowicie ogarnięta i zdolna do życia. W kuchni stwierdzam, że moje zapasy żywności drastycznie maleją. Na śniadanie jem jogurt z płatkami owsianymi.
Kiedy kończę śniadanie mój telefon zaczyna dzwonić. Jestem trochę zdziwiona, bo odkąd wyjechałam nikt się ze mną nie kontaktował, a tu prawie nikogo nie znam.
-Słucham?-w końcu postanawiam odebrać.
[-Cześć tu Kaja. Dzwonię z pytaniem czy przed pracą dasz się wyciągnąć na kawę i ciastko.]-mówi moja rozmówczyni ze śmiechem
-Cześć. Oczywiście, że ci na to pozwolę. Tylko gdzie i o której?
[-No to może za 20 minut  spotkajmy się koło naszego baru. W pobliżu jest mała, ale przytulna kawiarenka.]
-Dobrze
Uśmiech mimowolnie pojawia się na moich ustach. Na samą myśl o tym, że będę mogła wymienić spostrzeżenia na temat wczorajszego meczu z osobą, która także kocha ten sport poprawia mi się humor jeszcze bardziej.
Czekam na Kaję w wyznaczonym miejscu. Jak zwykle moja punktualność wzięła górę i jestem przed barem kilka minut wcześniej . W końcu pojawia się moja współtowarzyszka i od razu kierujemy się do kawiarni.
-Kurczę, ale ładnie tu pachnie-mówię, wchodząc do budynku i czując zapach kawy.
-No nie? Też mi się tu podoba.-Kaja uśmiecha się.-Jak ci się podobał wczorajszy mecz?
-Jakbyś nie wiedziała. Był po prostu niesamowity. A po  wygranym ostatnim secie skakałam jak idiotka.
-Nie tylko ty... Ja miałam otwarte okno i dziś sąsiedzi się skarżyli, że ich obudziłam. A tak w ogóle kto tak wcześnie chodzi spać?
-Noo... Pewnie twoi sąsiedzi-mówię po czym obie wybuchamy śmiechem. Muszę stwierdzić, że Kaja jest moją bratnią duszą i czuję, że możemy stać się przyjaciółkami.
Spędziłam z nią 2 godziny. Dowiedziałam się, że pochodzi z Tarnobrzega, ma dwie młodsze siostry i tak samo jak ja przyjechała tu na studia. Opowiedziałam jej także trochę o sobie. Z tą dziewczyną czas płynie bardzo szybko.
Siedzę w prawie pustym lokalu i gdybym mogła uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Nigdy nie sądziłam, że w takim miejscu może być aż tak nudno. W pewnym momencie drzwi się otwierają i do baru wchodzi trzech mężczyzn. Z niechęcią wstaję i ruszam w ich kierunku, po drodze przyklejając sobie firmowy uśmiech do twarzy.
-Coś podać?
-Tak. Poprosimy trzy piwa, a jako dodatek twoje towarzystwo.-mówi jeden z gości, po czym wybucha śmiechem. Ja jednak ignoruję go i odchodzę. Moja reakcja chyba go nie zadowala, bo rechot wydobywający się z jego gardła od razu cichnie.
Po chwili wracam do stolika z zamówieniem. Stawiam kufle na stoliku i właśnie chcę odejść, gdy ten obleśny typ  łapie ,mnie za nadgarstek. Na mojej twarzy mimowolnie pojawia się grymas bólu.
-Chyba nie myślałaś, że cię tak po prostu puścimy. Zamówiliśmy także twoje towarzystwo.-mówi do mnie z buńczucznym uśmieszkiem.
-Po pierwsze nie jestem tu od dotrzymywania panom towarzystwa, a po drugie proszę aby pan mnie puścił.-próbuję odejść, jednak moja ręka wciąż tkwi w żelaznym uścisku.
-Nie tak szybko panienko. Najpierw się trochę zabawimy.-czuję jak jeden z kolesi zaczyna się do mnie zbliżać.
-Niech pan mnie puści!-unoszę głos, który zaczyna mi lekko drżeć. Faceci tylko zaczynają się śmiać. Jeden zaczyna dotykać mojego ciała. Kiedy próbuje wsadzić mi rękę pod bluzkę zaczynam krzyczeć. Na szczęście mój szef właśnie wrócił.
-Co się tu do cholery dzieje?-wpada do sali a kiedy widzi co się dzieje od razu do nas podbiega. W końcu moja ręka jest uwolniona z mocnego uścisku, a na nadgarstku pojawiają się sine ślady. Od razu uciekam na zaplecze i czekam na rozwój zdarzeń. Kończy się na tym, że pan Andrzej wyrzuca facetów z baru i daje im zakaz wstępu do lokalu.

Ten dzień należy do najgorszych w moim dotychczasowym życiu. Ci kolesie z baru całkowicie popsuli mi humor. Moim marzeniem jest teraz tylko długa kąpiel i wygodne łóżko.
Wchodzę do mieszkania i od razu przypominam sobie, że nie mam nic do jedzenia. Niestety nie mam dziś już tyle siły aby iść do sklepu na zakupy.
-Czeka mnie śmierć głodowa.-mówię pod nosem i kieruję się do łazienki. Biorę gorącą, długą kąpiel i od razu czuję się lepiej. Po godzinie wychodzę z łazienki z mokrymi włosami i w mojej ulubionej koszulce. Właśnie mam zamiar iść do sypialni, kiedy z korytarza dobiega mnie trzask drzwi i wiązanka pięknej polszczyzny wypowiedzianej męskim głosem. Zaintrygowana ruszam w kierunku drzwi.
-Co się tu...-mówię, otwierając drzwi.-O cholera!- staję jak zamurowana. Przede mną stoi prawie dwumetrowy facet w koszulce reprezentacyjnej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uff... Jakoś udało mi się napisać kolejny rozdział. Zastanawiam się tylko czy prowadzenie go ma w ogóle jakiś sens. Mam wrażenie, że nikt tu nie zagląda...
Ten rozdział dedykuję Madame Embouteillages, która jest moją jedyną motywacją i chyba jedyną osobą która czyta moje wypociny.
Przepraszam za błędy i pozdrawiam Amanda ;*

6 komentarzy:

  1. Nie zgadzam się na to, żebyś przestała pisać! :) Właśnie teraz kiedy pojawił się któryś z siatkarzy? Nope! :) Początki zawsze są trudne, pamiętam jak sama zaczynałam. :) Będzie dobrze! Kurcze. Właśnie takie podejście mężczyzn odstrasza mnie od pracy w różnego rodzaju barach. Dobrze, że szef się pojawił bo mogłoby być nieciekawie. Głodówka? Dobrze by to zrobiło mojej dupie ;p ale jak na razie trzeba wyjeść zapasy od mamy. :) pozdrawiam, Ebouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na drugą część na http://lachociacho.blogspot.com Besos, Em. ;*

      Usuń
  2. Już Madame Embouteillages nie jest jedyną osobą która czyta, ja też się na to pisze bo bardzo mi się podoba. Polubiłam Karolinę od samego prologu. Jest podobna do mnie. Sama też wyborem uczelni kierowałam się że przecież nie mogę zdradzić Rzeszowa. Cieszy mnie to że chyba Karola odnalazła bratnią duszę w postaci Kai. do tego też wielkiej kibicki naszej siatkówki. Naprawdę gdy ma sie z kim dzielić swoja pasję to może istnieć nie wiele innych rzecz. Ciekawi mnie kim jest ten dwumetrowiec. Obstawiam Kosoka, ale pewnie nie trafię.
    Gdybyś mogła informuj mnie o nowych wpisach tutaj na www.pogmatwany-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 34 rozdział który pojawił się na www.pogmatwany-swiat.blogspot.com


      ps. Nie wiem czy mam informować czy nie, ale w razie "w" informuje

      Usuń
  3. Przeczytałam dzisiaj całość, ale nie mogę zebrać myśli na jakikolwiek konstrukcyjny komentarz. Zajrzę tu jutro. Buziak :*, prowadź bloga. Początki zawsze są bardzo ciężkie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystko i bardzo mi się podoba :) Nie sklecę dzisiaj żadnego sensownego komentarza, poczekam na rozwój wydarzeń :) Mogę być informowana? Wolałabym gg 44374715, ale jeżeli nie możesz to http://rzutem-na-tasme.blogspot.com/. Prowadź dalej :)
    Pozdrawiam, Kinga :*

    OdpowiedzUsuń