wtorek, 9 kwietnia 2013

Prolog

Życie jest takie przewrotne... W jednej chwili wydaje Ci się, że masz wszystko-szczęśliwą rodzinkę, kochającego chłopaka, którego nazywasz ideałem, a wokół Ciebie jest tylu znajomych. To wszystko daje Ci szczęście, pewność siebie i tę cholerną satysfakcję, że każdy się z Tobą liczy, że jesteś kimś ważnym dla otaczających Cię ludzi... Dzięki swoim bliskim czujesz, że możesz wszystko i jesteś pewna, że nigdy Cię nie opuszczą, będą z Tobą na dobre i na złe. Nie wyobrażasz sobie życia bez nich. Masz pewność, że nigdy Cię nie opuszczą bez względu na twoje decyzje. Ale czy ta pewność jest słuszna?
I właśnie o to chodzi... Ja to wszystko miałam. Moi bliscy byli lekarstwem na wszystkie moje problemy. No właśnie, byli... Jeden mój wybór, z którym się nie zgadzali i zniknęło wszystko. Moja rodzina, przyjaciele odwrócili się ode mnie. Zniknęło ciepło rodzinne, zniknęli przyjaciele, którzy mówili "na zawsze razem". Wszyscy odsunęli się ode mnie tylko dlatego, że chciałam spełniać swoje marzenia.
Od dziecka kochałam siatkówkę i kibicowałam Asseco Resovii Rzeszów. Ten sport sprawiał, że na moich ustach kwitnął uśmiech nawet w najtrudniejszych momentach życia. To jest moja pasja i, jak się teraz okazało, jedyna prawdziwa miłość do tej pory.
Często mówiłam, że chcę zamieszkać w Rzeszowie i studiować AWF. Ale każdy myślał, że sobie żartuję. Każdy myślał, że ja tak na prawdę nie zamierzam zamieszkać na drugim krańcu Polski tylko dlatego, że jest tam mój ulubiony klub siatkarski. A jeżeli chodzi o kierunek studiów to można znaleźć uczelnię owiele bliżej. Ale ja nie chciałam bliżej. Moim marzeniem był Rzeszów i kiedy się tam dostałam byłam wniebowzięta...
Ale to niestety przez to, wszystko się zniszczyło. Moi znajomi nie potrafili mnie zrozumieć przez co odwrócili się ode mnie. Rodzina stała się chłodna w stosunku do mnie. Ale mnie to nie zniechęciło...
Pomimo tego, że jest dopiero początek lipca, ja już tydzień temu przeprowadziłam się do Rzeszowa i znalazłam pracę w pobliskim barze. Teraz jestem niezależna, muszę sobie sama poradzić w obcym mieście i utrzymać się z samodzielnie zarobionych pieniędzy...
Pomimo tego, że wszyscy odwrócili się ode mnie, a życie stawia przede mną schody. Ja na nie wejdę i nie poddam się w połowie drogi na ich szczyt...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest prolog...
Muszę powiedzieć że jest to moje pierwsze opowiadanie, które publikuję więc krytyka mile widziana...
Przepraszam za błędy, a te którym spodobał się mój blog zapraszam na kolejny rozdział za tydzień  :) 

1 komentarz:

  1. Kurcze. Jak można być takim dziwnym człowiekiem i odwrócić się od swojej przyjaciółki/córki/siostry tylko dlatego, że wybrała takie, a nie inne studia w takim, a nie innym mieście? Myślałam, że zachowywanie się jak dzieci przechodzi z wiekiem. Mimo, że została sama myślę, że sobie poradzi. I liczę na to, że jednak nie będzie tam całkiem samotna. Pozdrawiam, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń