czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 4

Pięć dni później...
Ostatnie dni spędziłam głównie w pracy, bo Kaja rozchorowała się i musiałam wziąć jej zmianę. Tak więc przez ostatnie dni krążyłam między pracą i domem koleżanki. Do swojego mieszkania wracałam dopiero późnym wieczorem. Jeżeli chodzi o mojego nowego sąsiada to nie widziałam go od tamtej nocy i bardzo się z tego powodu cieszę. Po tej wiadomości, którą mi zostawił zaczęłam się go obawiać. Wygląda na to, że te wszystkie plotki, które krążą na jego temat są prawdą.
Dziś jest kolejny dzień, a właściwie już późny wieczór, kiedy do swojego mieszkania wracam niewiele przed północą. Jestem cholernie zmęczona i jedyne czego pragnę to szybki prysznic i moje wygodne łóżko. Wchodząc po schodach słyszę kłótnię w mieszkaniu Bartmana.
-Tolerowałam wszystkie twoje wybryki, wszystkie te panienki, który przewinęły się przez twoje łóżko, więc teraz należą mi się jakieś wyjaśnienia!-słyszę kobiecy głos. Tak, wiem nie ładnie podsłuchiwać, ale w sumie jak można tego nie słyszeć. Krzyczą tak, że cały blok ich słyszy...
-Co mam Ci powiedzieć? Po prostu uświadomiłem sobie, że nie jesteś kobietą dla mnie. Nie mogę być z kimś, kto nie dzieli ze mną moich zainteresowań, a moją pasję i zawód traktuje jak karę za grzechy.-ton Bartmana wskazuje na to, że jest mocno poirytowany. Czyżby słynny Zbigniew Bartman miał problemy ze swoją lalą?
-Nie mów mi, że zrywasz ze mną tylko dlatego, bo nie lubię siatkówki!-O proszę jego panienka nie lubi sportu, jakie to smutne.
-Tak, właśnie niedawno uświadomiłem sobie, że są jeszcze kobiety kochające ten sport- O cholera, przecież on cytuje moje słowa. Słyszę głośny śmiech
-Ta jasne, po prostu znalazłeś lepszą ode mnie w łóżku.- Drzwi od mieszkania siatkarza otwierają się, a z mieszkania wybiega kobieta.
-Złaź mi z drogi!-krzyczy mijając mnie.
-Wystarczyłoby przepraszam.
-Wal się-rzuca przez ramię. W drzwiach natomiast pojawia się Bartman. Kiedy chcę wejść do swojego mieszkania on nagle zastępuje mi drogę.
-Mógłbyś się odsunąć? Chcę wejść do mieszkania.
-Przepraszam za nią-ton Bartmana jest niezwykle czuły. Jednak mnie to nie kręci.
-Spoko, a teraz zejdź, bo jestem zmęczona.- Jednak on nie reaguje. Nagle jego twarz zaczyna zbliżać się w kierunku mojej. On chyba sobie kpi.-Bartman do cholery odsuń się, bo cię uszkodzę.-No ale facet przecież nigdy nie słucha... Siatkarz muska moje usta swoimi na co ja reaguję natychmiastowo. Uderzam go w twarz i odpycham od siebie, Kiedy jednak nie odsuwa się od moich drzwi moje kolano ląduje między jego nogami co działa natychmiastowo. Siatkarz odchodzi od drzwi i siada przy ścianie.
-Ostrzegałam-mówię przez ramię po czym zamykam drzwi.
Nie wierzę... On na serio myślał, że jestem łatwa i ulegnę... Jest taki żałosny, ale przynajmniej teraz wiem, że muszę omijać go szerokim łukiem.
Prysznic pomógł mi ochłonąć po tym co wydarzyło się przed moim mieszkaniem. Teraz odświeżona udaję się do mojej sypialni, gdzie w końcu będę mogła oddać się w objęcia Morfeusza.
Rano budzi mnie nie mój budzik, ale dzwonek do drzwi. Jestem zdziwiona, bo kto normalny tak wcześnie może się do mnie dobijać... Moja ciekawość bierze górę i postanawiam otworzyć. Wstaję i udaję się do drzwi. Jakie jest moje zdziwienie kiedy przed drzwiami nie ma nikogo, a na wycieraczce widzę białą różę z dołączoną karteczką, na której jest napisane tylko wielkie przepraszam. Czyżby Bartmana ruszyło sumienie? Wracam do mieszkania i wstawiam kwiat do wody. Idę do łazienki, gdzie biorę zimny prysznic. Od razu czuję się lepiej. Dziś jak zwykle mam problem w co się ubrać. Jednak po chwili decyduję się na czarne szorty, białą bokserkę i przewiewną koszulę, a do tego jak zwykle trampki.Tak ubrana idę zjeść śniadanie. Po śniadaniu postanawiam trochę posprzątać w mieszkaniu. Właśnie wychodzę wyrzucić śmieci i wpadam na kogo? Oczywiście na mojego "kochanego" sąsiada...
-Cześć-mówi z uśmiechem
-Cześć-mam zamiar iść dalej, jednak on łapie mnie za rękę.
-Możemy pogadać?
-Nie-wyrywam swój nadgarstek z jego uścisku i zbiegam po schodach. Nie mogę zrozumieć jak można być aż tak natrętnym. Muszę w końcu z kimś o tym porozmawiać. Bez chwili zastanowienia wybieram numer do Kai i informuję ją, że będę u niej za pół godziny.

40 minut później....
-Na prawdę nie wiem. Skoro się nie znacie to jego zachowanie jest nieuzasadnione-Kaja po wysłuchaniu całej historii próbuje mi rozgryźć Bartmana.
-Tyle to ja sama wiem...
-Są dwa wytłumaczenia.-jej mina wskazuje na to, że intensywnie myśli. Nie przypuszczałam, że aż tak ją to zaabsorbuje.
-Jakie?
-Pierwsze to, to że jesteś po prostu jego kolejnym celem, albo najzwyczajniej w świecie spodobałaś się mu i chce cię lepiej poznać, ale nie wie jak zagadać.-prawie zadławiłam się własną śliną.
-Zbigniew Bartman nie wie jak zagadać? To chyba coś nowego.
-Ale pomyśl... On należy do grona tych, którzy raczej nie muszą się wysilać bo laski same wskakują mu do łóżka. Ty zapewne jesteś pierwszą od bardzo dawna, która stawia nu taki opór.
-Czy ja wiem...-jakoś nie potrafię do końca uwierzyć w to, że siatkarz nie wie jak rozpocząć znajomość.
-Zastanów się nad tym. Może warto dać mu drugą szansę.-spokojny i pewny tego co mówi głos mojej przyjaciółki przemawia do mojej psychiki.
-Dobrze dam mu drugą szansę. Ale jeden jego wybryk i ma zakaz zbliżania się do mnie.
-Zakaz zbliżania? Karo czy ty się dobrze czujesz? To twój sąsiad, więc to będzie nie możliwe, zwłaszcza że mieszkacie na tej samej klatce.-realistka się znalazła....
-Tak, czuję się świetnie i mówię poważnie.-zaczynam się trochę irytować.
-Spokojnie. Zrobisz co zechcesz. To jest tylko moje zdanie.- Kaja chyba wyczuwa moje poirytowanie, a ja czuję się w tym momencie głupio. Sama do niej przyszłam, a teraz robię jej jakieś sceny.
-Przepraszam- mówię i przytulam ją do siebie.
-Spoko, ale teraz chyba musisz lecieć do baru.-jak ona to robi, że zawsze wszystko ogarnia.
-Masz rację później wpadnę.-mówię zakładając już buty.
-Pa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z opóźnieniem ale jest... Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła, szczerze to mam już dość -.-"
Co powiecie na zachowanie Zbysia? Jak myślicie jaki cel ma Bartman?
Czytajcie i komentujcie ;)
Przepraszam za błędy i pozdrawiam A. ;*

4 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia jaki cel z tak nachalnym zaczepianiu Karoliny ma Zbyszek. Ale postarał by się bardziej i zaczął zachowywać normalniej bo tym jak zachowuje się teraz tylko odstrasza. Nawet ja zareagowałabym tak jak Karol i nie ważne że jakby nie było próbuje startować do niej Bartman. Próba pocałunku, no hej czy on przypadkiem się nie zapędza. Zbyszku, powoli, a nie w takim tempie aż się chce powiedzieć. Musze jednak powiedzieć że decyzja o zerwaniu z laską która miała siatkówkę za nic była słuszna. Ale już jej słowa że w trakcie ich związku miał inne panny zapala w mojej głowie czerwona lampkę bo pokazuje że Zbyszek ma problem z wiernością.

    ps. zapraszam na 35 rozdział na www.pogmatwany-swiat.blogspot.com jeżeli masz tylko ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie coś dłuższego :D szkoda, że zerwał ze swoją panną ;c xD scenka z samoobroną bezcenna :D heh.. nie wiem o co chodzi temu Zibiemu.. no ale kto zrozumie faceta xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartman zachowuje sie jak dziecko, jakies zaczepki.. troche z niego puszczalski typ :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, jaki ten Zbigniew jest żałosny. Myśli, że każda laska na niego poleci. Pewnie serio jest tak, że nigdy nie musiał się przejmować zdobywaniem lasek bo same ładowały mu się pod kołdrę. Spotkał jedną, która się opiera i baran zamiast znaleźć sposób na zainteresowanie jej, to robi z siebie debila. ;D Myślę, że jeszcze nie raz będą mieli jakąś sprzeczkę ;)
    Pozdrawiam, E. :)

    OdpowiedzUsuń