sobota, 18 maja 2013

Rozdział 5

W pracy panuje mały ruch, więc moja koleżanka z pracy Kasia sama stoi za barem. Ja natomiast siedzę na zapleczu i myślę nad tym wszystkim co się wydarzyło. Mam dość już tego Bartmana. Z tego wszystkiego aż głowa mnie rozbolała.
Nagle z sali zaczynają dochodzić głośne śmiechy, a także wołanie Kasi. Z niechęcią podnoszę się z krzesła i idę na salę. Kiedy widzę gości zatrzymuję się, a moja szczęka leci do ziemi. Przede mną stoi pięciu najlepszych siatkarzy Asseco Resovii, między innymi Paul Lotman, Olieg Achrem, Igła, Cichy Pit i Kosa... Muszę wyglądać jak idiotka, bo wszyscy zaczynają się na mnie patrzeć. W końcu ogarniam się i podchodzę do baru. Nogi mam jak z waty, a oczy biegną w kierunku sportowców. Staram się jednak być obojętna w stosunku do nowo przybyłych gości. Podchodzę do ich stolika.
-Coś panom podać?-staram się aby mój głos brzmiał normalnie.
-Tak. Poprosimy po jednym piwie dla każdego.-według zamówienia podaję im piwo i oddalam się od stolika. Słyszę głośne śmiechy, kiedy Paul próbuje wymówić słowo "usatysfakcjonowany". Słysząc to uśmiecham się nieznacznie do siebie. Zawsze wiedziałam, że nasz ojczysty język jest trudny i szczerze współczuję tym nieszczęśnikom zza granicy, którzy muszą uczyć się polskiego.
Z moich rozmyśleń nad trudnościami języka polskiego wyrywa mnie uniesiona do góry ręka Igły. Z uśmiechem kieruję się do ich stolika.
-Podać panom coś jeszcze?
-Tak, poprosimy jeszcze raz to samo. Tylko tym razem o jedno więcej dla naszego kolegi.-ten białoruski akcent zawsze wywołuje u mnie uśmiech na twarzy.
-Oczywiście, już przynoszę
Odchodzę od ich stolika, tylko po to aby zaraz wrócić z zamówieniem siatkarzy. Odwracając się wpadam na kogoś... No nie nawet tu? Myślałam, że praca będzie miejscem, gdzie będę mogła odpocząć od Bartmana, ale jednak się myliłam.
-Przepraszam.-mówię, próbując go wyminąć. Jednak on mi to uniemożliwia i zastawia mi drogę swoim ciałem.
-Karolina?Co ty tu robisz?
-Nie widzisz? Pracuję... Mógłbyś mi teraz uprzejmie zejść z drogi?-zaczyna mnie irytować.
-A mogłabyś uprzejmie ze mną porozmawiać?
-Uprzejmie mówię ci, że nie mogę z tobą w tym momencie porozmawiać, ponieważ jestem w pracy.-mówię i wymijam go. Kątem oka widzę jeszcze zdziwione miny chłopaków. Szczerze mówiąc mam gdzieś co oni o tym wszystkim sobie teraz myślą.
Siadam za barem i próbuję się uspokoić. Jednak to nie jest mi dane, ponieważ zaraz podchodzi do mnie Kasia.
-Ej... Co to było tam przy stoliku naszych siatkarzy?
-Nic, a co miało być?-próbuję ją zbyć. Nie mam ochoty rozmawiać na tematy związane z Bartmanem. Nie powinno ją to w ogóle interesować.
-Jak ro nic? Przecież widziałam... Między tobą a Zbyszkiem coś jest, prawda?-nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem. Jednak kiedy widzę jej speszoną minę przestaję się śmiać.
-Mnie i Bartmana nic nie łączy i nigdy nie będzie łączyć. On jest po prostu moim nieznośnym sąsiadem-staram się jej to wszystko spokojnie wytłumaczyć,
-I nigdy wcześniej nic was nie łączyło?
-Nie. Pewnie trudno ci jest uwierzyć, że gwiazda sportu może być uciążliwym sąsiadem, ale niestety tak jest...
-Ok, rozumiem.-mówi i odchodzi ode mnie.
Moja zmiana na szczęście kończy się za 15 minut więc są małe szanse, że Bartman zdenerwuje mnie jeszcze bardziej. Powoli zaczynam zbierać swoje rzeczy i chować je do mojej torby. W końcu pojawia się moja zmienniczka. Co dziwne jest 5 minut wcześniej. Biorę więc swoje rzeczy i wychodzę z budynku. Po chwili czuję, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwracam się a przede mną stoi Bartman. Znowu Bartman.
-Czego?-mój głos zdradza, że jestem poirytowana.
-Możemy porozmawiać?
-Nie.-chcę iść dalej, jednak on łapie mnie za rękę.
-Już jesteś po pracy, więc masz chyba chociaż 5 minut.-mówi prawie błagalnym głosem.
-Jeżeli z tobą porozmawiam, dasz mi w końcu spokój?-to chyba jest jedyne rozwiązanie.
-Tak.
-No to o co ci chodzi? Tylko szybko bo śpieszę się.
-Chcę cię przeprosić za to wszystko. Wiem, że zachowałem się jak dzieciak, ale...
-No ciekawa jestem jak usprawiedliwisz się i fakt, że się do mnie dobierałeś...
-Masz rację. Tego nie da się usprawiedliwić. Ale chcę, abyś mi wybaczyła i dała drugą szansę.
-Ale skąd mam mieć pewność, że nie zrobisz tego znowu?
-Obiecuję. Przynajmniej się postaram. To jak?
-Powiedzmy, że ci dam tę szansę.-sama nie wierzę w to co mówię.
-Dziękuję-przytula mnie. Jednak ja odsuwam się od niego.
-Sorki, ale ja muszę już iść. Pa.-rzucam i oddalam się od niego. Mam mętlik w głowie. Chyba muszę jakoś odreagować. Kaja jest już w sumie zdrowa, tylko ma jeszcze zwolnienie lekarskie. Wybieram więc jej numer i gdy tylko odbiera krzyczę.
-Idziemy dziś na imprezę i nie uznaję odmowy! Jestem u ciebie za 2 godziny i masz być gotowa!-po tym rozłączam się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest kolejny rozdział, który pozostawiam waszej ocenie ;)
Za dużo Bartmana, o wiele za dużo... No ale co ja mogę z tym zrobić skoro to samo się tak pisze, a moja chora wyobraźnia nie pozwala na żaden jego wyjazd, ale trzeba to zmienić ;D
Przepraszam za błędy i pozdrawiam A. ;*

6 komentarzy:

  1. Siatkarze w knajpie na piwku, no ladnie.. :D Jestem ciekawa ich min, jak zobaczyli co robi Bartman.. Swoja droga strasznie natretny z niego sasiad. Przynajmniej to jakos wyjasnili. Czekam na kontynuacje i zostawiam gg: 45151183

    OdpowiedzUsuń
  2. też bym chciała kiedyś w mojej wakacyjnej pracy natknąć sie na siatkarza. Napisałam wakacyjnej bo w wakacje pracuje w ośrodku wypoczynkowym. Kto wie może kiedyś jakiś mi się tam nawinie :P A Zbyszek taki natręt, ale aż sama się zdziwię napisze słodki natręt. Jeszcze sobie zaskarbi Karolinę, czuję to w kościach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahhaa no Bartman mnie rozwalił! Chętnie napiłabym się tego piwa z nimi! A co do języka to przyznam Ci rację i cieszę się, że jestem polką :D ;)
    Zapraszam do mnie http://chce-byc-z-toba.blogspot.com/ i czy możesz również mnie na nim informować? Z góry dzięki.
    Pozdrawiam Tess! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest chyba największy problem z tymi wszystkimi gwiazdami, nie tylko sportowymi, że jakoś nikt nie widzi ich wad, a może widzieć tylko nie chce. A to jest przecież niemożliwe, bo oni też są ludźmi i nie mogą być idealni.
    U Zibiego trafiło na niemożność bycia dobrym sąsiadem, ale skoro chce się poprawić, to może będą z niego jeszcze ludzie;D
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na 36 rozdział na www.pogmatwany-swiat.blogspot.com
    Pozdrawiam w ten zimny dzień Mel :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dotarłam. Przepraszam, że dopiero teraz :) ah ten Zbysław. Może i na razie nic ich nie łączy, ale z biegiem czasu kto to wie ;) Kurcze, jak ja bym spotkała ich na piwie, to bym się dosiadła! I nawet zamówiła kolejkę, a co! niech znają moje serce ;) Pozdrawiam, E. :)

    OdpowiedzUsuń