Poranek jest ciepły i słoneczny. Siedzę w kuchni przy kubku kawy. Nie mam ochoty na nic. Nie wyspałam się, bo całą noc prześladowały mnie koszmary. Za każdym razem budziłam się z krzykiem, oblana zimnym potem. Teraz jednak powoli wracam do rzeczywistości i uświadamiam sobie, że to wszystko było tylko wytworem mojej przewrażliwionej wyobraźni. Dawka kofeiny, która dociera do mojej krwi sprawia, że zaczynam myśleć racjonalnie. Uświadamiam sobie, że muszę iść dziś do pracy. Wstaję z krzesła i postanawiam zrobić sobie śniadanie. Wyciągam jogurt naturalny oraz płatki owsiane, czyli moje codzienne śniadanie. Jem powoli pomimo tego, że nie jestem głodna. Jem, bo nie chcę powrotu choroby sprzed 4 lat. Kończę śniadanie i udaję się do łazienki. Biorę szybki prysznic, a następnie robię lekki makijaż. Włosy wiążę w niesfornego koka, ubieram się w moje ulubione szorty i zwiewną koszulę. Teraz czuję się o wiele lepiej i jestem gotowa do wyjścia. Zakładam sandały, ostatnie spojrzenie w lustro i mogę wyjść. Opuszczam mieszkanie i udaję się w kierunku baru. Po drodze spotykam Zbyszka, który jest na spacerze z Bobim.
-No cześć. Widzę, że poranny spacerek.-mówię z uśmiechem do mojego sąsiada.
-Cześć. No niestety Bobi nie dał mi dzisiaj się wyspać.-mówi ze smutkiem w głosie Zbyszek, co sprawia jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy.-A ty gdzie tak wcześnie idziesz?
-Do baru... Poranna zmiana wzywa.
-To może dotrzymam ci towarzystwa w drodze do pracy, bo tak się składa, że idę do baru zjeść śniadanie.
-To chodźmy, bo nie chcę się spóźnić.-mówię i ruszam w dalszą drogę. Mam wrażenie, że Bartman ten powód wymyślił na poczekaniu. Idąc, rozmawiamy o siatkówce. Ten temat wydaje mi się najbezpieczniejszym w tym momencie. Nasza rozmowa dotyczy formy naszej kadry, która będzie rozpoczynać zgrupowanie przed Mistrzostwami Europy. Jedynym sprawdzianem przed inauguracją ME będą dwa mecze sparingowe z Rosją, które rozegramy tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek. Droga mija nam w całkiem miłej atmosferze. Rozmową nie stwarzamy sobie żadnych napiętych sytuacji. Rozmawiam z Bartmanem jak z dobrym kumplem.
-Wybierasz się na mecze sparingowe do Bydgoszczy?-Bartman wyskakuje z tym pytaniem jak Filip z konopii, czym mnie zaskakuje.
-Niestety nie. Nie zdołałam kupić biletu, bo wszystkie były już wyprzedane.-mówię ze smutkiem w głosie.
-Jeżeli chcesz to mogę ci załatwić bilety na te spotkania i to w najlepszym sektorze.-mówi z uśmiechem na ustach.
-Dziękuję, ale nie mogę z tego skorzystać. Nie chcę ci dodawać jakichś problemów.
-Ale to żaden problem... To co trzy bilety na spotkania z Ruskimi w sektorze dla VIP-ów?
-Zbyszek naprawdę nie trzeba. Obejrzę ten mecz przed telewizorem z paczką chipsów i dużą butelką pepsi.-wiem, że moje argumenty nie są przekonujące, ale mam nadzieję, że siatkarz odpuści...
-Dobra nie będę się narzucać, ale jakbyś zmieniła zdanie to wiesz gdzie mnie szukać.- właśnie wchodzimy do baru. Nie jestem przekonana, czy Bartman na serio sobie odpuścił, mam taką nadzieję. Udaję się na zaplecze, gdzie zakładam swoją firmową koszulkę. Wychodzę z zaplecza i widzę Zbyszka siedzącego przy barze, a za drzwiami Bobiego przywiązanego do jednej z barierek. Lekko uśmiecham się na widok małej, włochatej kulki. Podchodzę do siatkarza z zapytaniem co podać. Zamawia kawę.
-No to ładne to twoje śniadanie.-mówię ze śmiechem do sąsiada.
-Ja nie jem śniadań, ja o tej porze piję tylko kawę.
-A czy Andrea o tym wie?-mówię i od razu wybuchamy gromkim śmiechem.
-Nie raczej nie.-odpowiada Bartman.-Igłą szyte, igłą szyte wszędzie.-mówi i znowu zaczyna się śmiać.
-No niestety. Przepraszam obowiązki wzywają.-mówię, widząc gości przybywających do naszego baru. Podchodzę do każdego stolika i zbieram zamówienia. Zaczynam się powoli irytować, bo Kaja znowu się spóźnia...
W końcu moja przyaciółka pojawia się w pracy.
-Przepraszam, ale zaspałam. Znowu.-mówi i rzuca mi przepraszajace spojrzenie.
-Nic się nie stało, ale pospiesz się i mi pomóż.
-Dobrze już idę.
W końcu mogę usiąść. Po dwóch godzinach obsługiwania gości w barze w końcu zapanował spokój. Zero gości, zero zamówień, zero głośnych rozmów na sali. Tylko cisza i spokój...
-Przepraszam, że dziś znowu się spóźniłam, ale mam problemy ze stawaniem...
-Nic się nie stało. Wiesz co mam pomysł. Może wprowdzisz się do mnie. Mam jeden pokój wolny, a samej mi się trochę nudzi... Z resztą obie mieszkamy same.-ten pomysł przychodzi mi tak spontanicznie do głowy.
-Mogłabym?
-Oczywiście, no chyba,że nie dasz rady ze mną wytrzymać.-mówię z lekkim uśmiechem na ustach.
-O mnie się nie martw. Z tobą spokojnie wytrzymam. To kiedy?
-Kiedy tylko ci pasuje.-w końcu nie będę sama w mieszkaniu...
-To się jeszcze ustali w takim razie... Widziałam tu Bartmana. Topór wojenny zakopany na dobre?
-Chyba tak, przynajmniej na razie.-czuję się dobrze z faktem, że w końcu nie muszę drzeć kotów z moim sąsiadem.
-I bardzo się z tego powodu cieszę. On naprawdę jest pozytywnym człowiekiem.
-Teraz już to wiem.-nie jest nam dane kontynuować naszą rozmowę, ponieważ w drzwiach staje pan Andrzej.
-Dzień dobry dziewczyny. Jak tam w pracy?-pyta nas z lekkim uśmiechem.
-A dobrze. Rano był ruch a teraz jak zwykle luzik-mówi Kaja.
-W takim razie możecie iść do domu. Ja tu zostanę i wszystkiego dopilnuję. I tak mam trochę papierkowej roboty.
-Naprawdę?
-Dziękujemy.-mówimy razem, po czym idziemy na zaplecze. Po 15 minutach wychodzimy z baru i postanawiamy iść na zakupy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział wyszedł trochę długi, ale nie miałam innego pomysłu na niego. Mam nadzieje, że ten rozdział będzie takim moim przełamaniem i w końcu powrócę do regularnego pisania...
Jak tam ostatnie dni roku szkolnego? Kto z Was zrobił sobie przedwczesne wakacje tak jak ja? ;)
Teraz będę mieć więcej czasu na pisanie, więc mam nadzieję, że będę regularnie coś dodawać. Na początku raz w tygodniu, a później kto wie może i częściej ;)
Przepraszam za błędy i pozdrawiam A. ;*
Aaaaj, miec taka okazje na bilety VIP od Bartmana.. Mogla sie zgodzic w rekompensacie za koszmary..
OdpowiedzUsuńPopieram koleżankę wyżej, mogła się zgodzić ! :) aa co do rozdziału to fajny ;) wakacje tydzień dłuższe to zdecydowanie super rozwiązanie, którego ja się trzymam ;)
OdpowiedzUsuńNie taki Zbyszek straszny jak go malują:). Ale żeby nie wykorzystać szansy na wejściówki VIP to ja nie rozumiem:)! Brałabym, oj brałabym...
OdpowiedzUsuńJa bym skorzystała z tej propozycji z biletami nawet jakby tą propozycje i sam diabeł by mi złożył, niech Karola bierze te bilety i się nie zastanawia. Widzę że Zbyszek przyjął taktykę na "wolnego" czyli chce odbudować relację z Karoliną powoli i raczej najpierw zbudować jakąś kumpelską zażyłość. Dobrze po tym co odstawiał na początku, nawet bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńJa to bym brała w ciemno te bilety;d Fajny rozdział, taki pozytywny;) ja tam do szkoły chodzę ostatni czas z przyjaciółmi spędzony przed wakacjami;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńBez zastanowienia i bierz te bilety, no! Zbyszek idzie w dobrym kierunku i niech będzie tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny wpis na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
Między Zuzą, a Dominikiem dochodzi do zbliżenia? Jak na to zareaguje sama ona? Zapraszam!
Całuję, camilla. ;*
To są właśnie całe znajomości z siatkarzami- załatwiają bilety, o kupnie których można pomarzyć, no chyba że wcześniej zainwestuje się w najszybszy internet na rynku, ewentualnie będzie okupować kasę już kilka dni przed sprzedażą biletów;)
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego wcale się jej nie dziwię, że ma wątpliwości co do przyjęcia takiego prezentu- chociaż dla Zbyszka załatwienie takiej sprawy to bułka z masłem.
Pozdrawiam.
[kignaczak]
A ja uważam, że dobrze zrobiła iż nie wzięła tych biletów.
OdpowiedzUsuńRozdział super, nie mogę doczekać się kolejnych :)
Pozdrawiam :)
http://zwyklyczas.blogspot.com/
zapraszam na szóstkę na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZuza budzi się po nocy spędzonej z atakującym. Jak zareaguje? Zapraszam ;*
Świetne
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie http://kazdapasjapokonakatastrofe.blogspot.com/
Nadrobiłam wszystko oczekując wczoraj na wyniki rekrutacji do liceów, a że przed pierwszą w nocy było, to nie miałam siły już komentować :D No i robię to teraz.
OdpowiedzUsuńNa początku Zbyszek mnie niesamowicie wkurzał, po prostu facet, który myśli, że każda kobieta jest jego i kompletnie nie szanuje uczuć u płci przeciwnej. Po prostu najgorszy możliwy typ mężczyzny, cwaniak bez pohamowań.
Ale! Teraz się trochę zmienił, przyhamował i takiego go wolę, zdecydowanie!
Fajnie, że Karolina odnalazła tutaj bratnią duszę w postaci Kai, a mam nadzieję, ze takich ludzi spotka jeszcze wielu ;)
Czekam na kolejny! Bo czuję niedosyt ;D
Pozdrawiam ;*
+jeżeli masz ochotę, to zapraszam tutaj gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/
Zapraszam na XV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszy epizod u mnie: http://kazdapasjapokonakatastrofe.blogspot.com/