Dziś jest mecz sparingowy Złotopolskich z Rosją. Czekałam na ten dzień z niecierpliwością, nie tylko dlatego, że nasi reprezentanci będą grać ze złotymi medalistami IO z Londynu, ale głównie dlatego, że będę mogła w końcu zobaczyć się i porozmawiać z Bartmanem. Nie rozmawialiśmy ze sobą od tego feralnego poranka, kiedy mnie pocałował i od tamtej pory nie mogę przestać o nim myśleć. Kaja postawiła jednoznaczną diagnozę-Nasza Karol zakochała się w przystojnym i egoistycznym facecie jakim jest Bartman-i nie omieszkała podzielić się nią z Dominikiem. Ja jak na razie nie potrafię się oswoić z myślą, że mogłam popełnić takie głupstwo i nie przyjmuję tego do wiadomości, wciąż rozmyślając o atrakcyjnym atakującym.
Słyszę dzwonek do drzwi, a po chwili śmiechy dobiegające z korytarza. To na pewno Dominik. Pewnie przyszedł wcześniej żeby znowu przesiedzieć znaczną część czasu w pokoju Kai. Odkąd Kaja wprowadziła się do mojego mieszkania, Witowicz jest częstym gościem tutaj. Zaczynam nawet podejrzewać, że tę dwójkę łączy coś więcej niż tylko przyjaźń, ale jak na razie Kaja mnie o niczym takim nie poinformowała.
Kolejną godzinę spędzam w swoim pokoju, ani na chwilę go nie opuszczając. W końcu z letargu myśli wyrywa mnie dzwonek do drzwi. To na pewno Misiek, który po nas przyjechał. Michał niestety nie dostał powołania. Po ostatniej kontuzji nie wrócił jeszcze w pełni do formy. Słyszę kolejny dźwięk dzwonka, który uświadamia mi, że sama muszę otworzyć mu drzwi, bo nikt inny nie pofatyguje się aby to zrobić. otwieram drzwi i widzę przed sobą wysokiego mężczyznę z uśmiechem na ustach.
-Cześć. Jestem Michał, a ty musisz być Karolina. Zbyszek opowiadał mi o tobie.
-Cześć. Tak to ja. Aż boję się pytać co on o mnie mówił.-mówię, wpuszczając gościa do środka.
-Nie martw się, same pozytywy. Gotowa już...-nie kończy, bo z pokoju wychodzą Kaja z Dominikiem.
-Yyy... Cześć.-no tak, Kaja nie lubi zawierać nowych znajomości.
-Cześć. Gotowi już jesteście do wyjazdu?
-Tak, możemy jechać.-mówię za wszystkich, bo ja i moja przyjaciółka jesteśmy gotowe już od rana, a torba Dominika stoi w kącie.
Chwile później jesteśmy już w drodze do samochodu Kubiaka, które okazuje się jak się spodziewałam autem sportowym.
Jesteśmy w drodze już od dobrych dwóch godzin. Michał okazał się bardzo wesołym i rozmownym człowiekiem. Zdążył mi już opowiedzieć chyba wszystkie swoje ważne i mniej ważne przeżycia ze swojego życia. Co chwilę zaskakuje mnie nowymi informacjami, a usta mu się nie zamykają. Mi taki układ w sumie pasuje, bo nie muszę mówić i opowiadać o sobie.
Nagle moja komórka zaczyna dzwonić, a na wyświetlaczu widnieje numer mojego rodzinnego telefonu domowego. Jestem jednak przekonana, że to nie moi rodzice ani rodzeństwo, ale dziadek, który jako jedyny uszanował moją decyzję i utrzymuje ze mną kontakt. Uśmiecham się i odbieram.
-Dzień dobry dziadku. Co u ciebie? Jak tam zdrowie?
-Dzień dobry wnusiu. U mnie wszystko po staremu. Dzwonię, żeby zapytać jak sobie radzisz.
-A wiesz co, wszystko w porządku. Mam prace, nowych znajomych, a teraz jestem w drodze do Bydgoszczy.-przed dziadkiem nigdy nie miałam żadnych tajemnic. To taka moja bratnia dusza.
-Tak się cieszę, że ci się udało tam zaaklimatyzować. Ja muszę kończyć, bo zaraz rodzice wrócą. Pa Karolciu.
-Do widzenia dziadku. Kocham cię.-po moim policzku zaczyna spływać pierwsza pojedyncza łza.
-Ja ciebie też kocham.-po tych słowach odkłada słuchawkę a ja zaczynam płakać jak bóbr. Zdezorientowany Michał próbuje dowiedzieć się co się stało. W końcu nie wytrzymuję i opowiadam mu o wszystkim. O mojej miłości do siatkówki i o tym, że przez to nie mam kontaktu z rodziną i znajomymi, a jedyną osobą która mnie wspiera jest dziadek. Michał jest zszokowany tym, że moi rodzice odwrócili się ode mnie i nie chcą mnie znać.
Temat mojej historii kończymy gdy wjeżdżamy do Bydgoszczy. Tu też dowiaduję się, że Zbyszek wynajął nam pokoje w najlepszym z hoteli, w pobliżu hali. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że przyjęłam to zaproszenie, bo Bartman musiał pewnie sporo za to wszystko zapłacić. Postanawiam oddać mu pieniądze, które wydał na nasz przyjazd tutaj i chcę to zrobić jak najszybciej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest i 13 :) W pierwszej wersji miała być o wiele dłuższa, ale stwierdziłam, że może być za długa.
Tak więc to coś na górze pozostawiam waszej ocenie ;)
Buźki A. ;*
niedziela, 15 września 2013
środa, 11 września 2013
Rozdział 12
-Jestem idiotą. Co ja zrobiłem? Dlaczego to zrobiłem? Jestem skończony. Karolina nie da mi kolejnej szansy.-w mojej głowie kłębią się tylko myśli tego typu. Pocałowałem ją i uciekłem jak jakiś tchórz. Zachowałem się jak dziecko. Dlaczego uciekłem? Tak naprawdę nie wiem. Chyba przestraszyłem się dalszych konsekwencji. W końcu dopiero zaczeliśmy budować na nowo nasze relacje, a ja znowu wykręcam jakiś numer. Teraz mogę zapomnieć, że będziemy dobrymi sąsiadami.
W tym wszystkim zapomniałem wziąć swoją mokrą koszulkę. Kiedy wybiegłem z jej mieszkania, pod moimi drzwiami czekała na mnie nie mała niespodzianka. Na wycieraczce stała moja była dziewczyna, która widząc mnie do połowy rozebranego od razu zaczęła na mnie krzyczeć.
-Ooo... Widzę, że znalazłeś sobie kolejną panienkę! Znudziły ci się przelotne znajomości, to bierzesz się za swoje sąsiadki? Powiedz, znam ją?! To ta Stasia z piętra wyżej, czy może ta Tośka co mieszka na samej górze? No przyznaj się tchórzu jeden!-jej słowom towarzyszą nieopanowane ruchy. Rzuca się na mnie i zaciśniętymi dłońmi próbuje uderzać w mój tors. Jednak ja łapię ją szybko za nadgarski i uniemożliwiam jej to.
-Nie spałem z żadną z nich. W ogóle nie spałem z żadną kobietą. Po prostu pomagałem sąsiadce naprawić kran i moja koszulka jest mokra.
-Aaa... To teraz tak to się nazywa. Rozumiem. W takim razie gdzie masz tą swoją mokrą koszulkę?-właśnie chcę jej odpowiedzieć, ale ona nie pozwala mi dojść do słowa.-Co? Nie wiesz gdzie jest koszulka? To ja ci powiem. Twoja koszulka leży u jednej z panienek, które pieprzyłeś i pieprzysz na boku.
-Czemu ty mnie tak oceniasz? Powiedz, nienawidzisz mnie za to, że z tobą zerwałem, prawda? Co kasa ci się skończyła? Nie masz z kim się prowadzać i udawać jak bardzo jesteś szczęśliwa u boku znanego siatkarza? Przyznaj w końcu, że to co było między nami od dawna było tylko zwykłą szopką odstawianą przez nas na pokaz. Od dawna nie łączyło nas nic oprócz seksu, nie kocham cię a ty mnie i oboje dobrze o rtm wiemy.
-Jak możesz twierdzić, że cię nie kochałam?
-A co myślisz, że nie wiem o tym, że spałaś z Paulem?-widzę jak jej oczy robią się wielkie i emituje z nich zaskoczenie.
-Al...ale skąd ty o tym wiesz?
-Lotman mi powiedział, bo jest lojalny w przeciwieństwie do ciebie.
-Jakim prawem mnie oceniasz? Ty nie jesteś lepszy. Umiesz zliczyć te, z którymi spałeś podczas naszego związku?
-Tak, były dwie. Przespałem się z nimi po pijanemu wtedy gdy mielismy jeden z wielu kryzysów.
-Nie wierzę ci...
-To jest już twój problem. A tak w ogóle co cię do mnie sprowadza, bo wątpię, że przyszłaś tylko zobaczyć jak sobie radzę bez ciebie.
-Bo ja... Bo ja jestem w ciąży i bardzo prawdopodobne jest to, że ty jesteś ojcem.
-Jak to bardzo prawdopodobne? To z iloma jeszcze spałaś w ostatnim czasie?
-Z tego chyba nie muszę ci się już tłumaczyć.
-Masz racje. nie musisz. Więc zadzwoń jak urodzi się dziecko żebym mógł zrobić testy. A teraz wyjdź i pozwól mi żyć własnym życiem.
-Tak po prostu mnie wyrzucasz?
-Tak i nie chcę cię tu więcej widzieć.-wypraszam ją z mojego mieszkania i zamykam za nią drzwi. Nie umiem pojąć jak mogłem być z tą kobietą dwa lata. Dwa lata z których tylko pół roku byliśmy naprawdę szczęśliwi, pozostały czas tp tylko szopka, którą odstawialiśmy aby pokozać jak bardzo jesteśmy szczęśliwi. Teraz, kiedy nie chcę mieć z nią nic wspólnego, okazuje się, że mogę zostać ojcem. Ale tym będę martwić się za dziewięć miesięcy, teraz mam inne problemy, np. jak mam zachowywać się w stosunku do Karoliny...
~*~
Wciąż mam przed sobą twarz Zbyszka, która niebezpiecznie zbliża się do mojej. Wciąż czuję smak jego ust na moich wargach. Wciąż czuję zapach jego mocnych, specyficznych perfum w moim mieszkaniu. I w końcu wciąż trzymam jego mokrą koszulkę w swoich dłoniach.
Posprzątałam łazienkę i wyszłam na korytarz, gdzie w kącie znalazłam jego koszulkę, którą teraz trzymam w dłoniach. Wciąż nie mogę do końca zrozumieć tego co wydarzyło się tutaj kilka godzin wcześniej. Nadal nie mogę pojąć tego co czuję od tamtego momentu. Chyba czuję niedosyt po tym zdarzeniu. Czyżbym pragneła czegoś więcej? Chyba się nie zakochałam. Nie mogłam się zakochać...
Słyszę dzwonek do drzwi. To na pewno Kaja. Dzwoniłam do niej, bo potrzebuję jej pomocy. W końcu muszę się ogrnąć.
-Jak się cieszę, że już jesteś.-mówię, otwierając drzwi.-Potrzebuję twojej pomocy.
-Postaram się coś zaradzić. Tylko musisz mi powiedzieć o co chodzi. A to co to?-Kaja zauważa koszulkę, którą położyłam na komodzie.
-To właśnie mała podpowiedź.
-Nie mów, że przespałaś się z Bartmanem.
-Nie, na szczęście nie. Ale całowałam się z nim i od tamtej pory czuję coś na wzór niedosytu.
-Nie wierzę. Na początku waszej znajomości nawet bym o tym nie pomyślała... Ale jak do tego w ogóle doszło?
-Rano jak chciałam wykonać poranną toaletę, przypadkiem wyrwałam kurek. Poprosiłam więc Zbyszka żeby mi pomógł...-opowiadam Kai wszystko, z najmniejszymi szczegółami.
-No to wygląda na to moja droga, że nadzwyczajniej w świecie się zakochałaś i ja nic na to nie poradzę...-na jej ustach pojawia się lekki uśmiech.
-To co ja mam zrobić?
-Porozmawiaj z nim o tym. To będzie najlepsze dla was obojga, bo on chyba też darzy cię ciut silniejszym uczuciem niż tylko przyjaźń.
-Łatwo ci powiedzieć...-mówię z zafrasowaną miną.
-W tym już ci nie pomogę, przynajmniej na razie. Muszę już niestety iść, załatwić kilka spraw związanych z moją przeprowadzką tutaj, ale zadzwonię do ciebie wieczorem, sprawdzić jak sobie radzisz.
-Skoro musisz...-Odproawadzam przyjaciółkę do drzwi i przytulam ją na pożegnanie. Po chwili znowu sama zostaję z tym wszystkim...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, bardzo Was przepraszam, za to że tak długo mnie tu nie było, ale miałam poważne problemy z internetem... Teraz powoli wracam tutaj i nadrabiam zaległości. Obiecuję, że przeczytam Wasze wszystkie opowiadania najszybciej jak tylko będę mogła. Ale zrozumcie szkoła się zaczęła i nie zawsze mogę się ze wszystkim wyrobić, więc proszę Was o odrobinę cierpliwości.
Kolejny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w sobotę albo niedzielę.
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam :)
Buźki A. ;*
W tym wszystkim zapomniałem wziąć swoją mokrą koszulkę. Kiedy wybiegłem z jej mieszkania, pod moimi drzwiami czekała na mnie nie mała niespodzianka. Na wycieraczce stała moja była dziewczyna, która widząc mnie do połowy rozebranego od razu zaczęła na mnie krzyczeć.
-Ooo... Widzę, że znalazłeś sobie kolejną panienkę! Znudziły ci się przelotne znajomości, to bierzesz się za swoje sąsiadki? Powiedz, znam ją?! To ta Stasia z piętra wyżej, czy może ta Tośka co mieszka na samej górze? No przyznaj się tchórzu jeden!-jej słowom towarzyszą nieopanowane ruchy. Rzuca się na mnie i zaciśniętymi dłońmi próbuje uderzać w mój tors. Jednak ja łapię ją szybko za nadgarski i uniemożliwiam jej to.
-Nie spałem z żadną z nich. W ogóle nie spałem z żadną kobietą. Po prostu pomagałem sąsiadce naprawić kran i moja koszulka jest mokra.
-Aaa... To teraz tak to się nazywa. Rozumiem. W takim razie gdzie masz tą swoją mokrą koszulkę?-właśnie chcę jej odpowiedzieć, ale ona nie pozwala mi dojść do słowa.-Co? Nie wiesz gdzie jest koszulka? To ja ci powiem. Twoja koszulka leży u jednej z panienek, które pieprzyłeś i pieprzysz na boku.
-Czemu ty mnie tak oceniasz? Powiedz, nienawidzisz mnie za to, że z tobą zerwałem, prawda? Co kasa ci się skończyła? Nie masz z kim się prowadzać i udawać jak bardzo jesteś szczęśliwa u boku znanego siatkarza? Przyznaj w końcu, że to co było między nami od dawna było tylko zwykłą szopką odstawianą przez nas na pokaz. Od dawna nie łączyło nas nic oprócz seksu, nie kocham cię a ty mnie i oboje dobrze o rtm wiemy.
-Jak możesz twierdzić, że cię nie kochałam?
-A co myślisz, że nie wiem o tym, że spałaś z Paulem?-widzę jak jej oczy robią się wielkie i emituje z nich zaskoczenie.
-Al...ale skąd ty o tym wiesz?
-Lotman mi powiedział, bo jest lojalny w przeciwieństwie do ciebie.
-Jakim prawem mnie oceniasz? Ty nie jesteś lepszy. Umiesz zliczyć te, z którymi spałeś podczas naszego związku?
-Tak, były dwie. Przespałem się z nimi po pijanemu wtedy gdy mielismy jeden z wielu kryzysów.
-Nie wierzę ci...
-To jest już twój problem. A tak w ogóle co cię do mnie sprowadza, bo wątpię, że przyszłaś tylko zobaczyć jak sobie radzę bez ciebie.
-Bo ja... Bo ja jestem w ciąży i bardzo prawdopodobne jest to, że ty jesteś ojcem.
-Jak to bardzo prawdopodobne? To z iloma jeszcze spałaś w ostatnim czasie?
-Z tego chyba nie muszę ci się już tłumaczyć.
-Masz racje. nie musisz. Więc zadzwoń jak urodzi się dziecko żebym mógł zrobić testy. A teraz wyjdź i pozwól mi żyć własnym życiem.
-Tak po prostu mnie wyrzucasz?
-Tak i nie chcę cię tu więcej widzieć.-wypraszam ją z mojego mieszkania i zamykam za nią drzwi. Nie umiem pojąć jak mogłem być z tą kobietą dwa lata. Dwa lata z których tylko pół roku byliśmy naprawdę szczęśliwi, pozostały czas tp tylko szopka, którą odstawialiśmy aby pokozać jak bardzo jesteśmy szczęśliwi. Teraz, kiedy nie chcę mieć z nią nic wspólnego, okazuje się, że mogę zostać ojcem. Ale tym będę martwić się za dziewięć miesięcy, teraz mam inne problemy, np. jak mam zachowywać się w stosunku do Karoliny...
~*~
Wciąż mam przed sobą twarz Zbyszka, która niebezpiecznie zbliża się do mojej. Wciąż czuję smak jego ust na moich wargach. Wciąż czuję zapach jego mocnych, specyficznych perfum w moim mieszkaniu. I w końcu wciąż trzymam jego mokrą koszulkę w swoich dłoniach.
Posprzątałam łazienkę i wyszłam na korytarz, gdzie w kącie znalazłam jego koszulkę, którą teraz trzymam w dłoniach. Wciąż nie mogę do końca zrozumieć tego co wydarzyło się tutaj kilka godzin wcześniej. Nadal nie mogę pojąć tego co czuję od tamtego momentu. Chyba czuję niedosyt po tym zdarzeniu. Czyżbym pragneła czegoś więcej? Chyba się nie zakochałam. Nie mogłam się zakochać...
Słyszę dzwonek do drzwi. To na pewno Kaja. Dzwoniłam do niej, bo potrzebuję jej pomocy. W końcu muszę się ogrnąć.
-Jak się cieszę, że już jesteś.-mówię, otwierając drzwi.-Potrzebuję twojej pomocy.
-Postaram się coś zaradzić. Tylko musisz mi powiedzieć o co chodzi. A to co to?-Kaja zauważa koszulkę, którą położyłam na komodzie.
-To właśnie mała podpowiedź.
-Nie mów, że przespałaś się z Bartmanem.
-Nie, na szczęście nie. Ale całowałam się z nim i od tamtej pory czuję coś na wzór niedosytu.
-Nie wierzę. Na początku waszej znajomości nawet bym o tym nie pomyślała... Ale jak do tego w ogóle doszło?
-Rano jak chciałam wykonać poranną toaletę, przypadkiem wyrwałam kurek. Poprosiłam więc Zbyszka żeby mi pomógł...-opowiadam Kai wszystko, z najmniejszymi szczegółami.
-No to wygląda na to moja droga, że nadzwyczajniej w świecie się zakochałaś i ja nic na to nie poradzę...-na jej ustach pojawia się lekki uśmiech.
-To co ja mam zrobić?
-Porozmawiaj z nim o tym. To będzie najlepsze dla was obojga, bo on chyba też darzy cię ciut silniejszym uczuciem niż tylko przyjaźń.
-Łatwo ci powiedzieć...-mówię z zafrasowaną miną.
-W tym już ci nie pomogę, przynajmniej na razie. Muszę już niestety iść, załatwić kilka spraw związanych z moją przeprowadzką tutaj, ale zadzwonię do ciebie wieczorem, sprawdzić jak sobie radzisz.
-Skoro musisz...-Odproawadzam przyjaciółkę do drzwi i przytulam ją na pożegnanie. Po chwili znowu sama zostaję z tym wszystkim...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, bardzo Was przepraszam, za to że tak długo mnie tu nie było, ale miałam poważne problemy z internetem... Teraz powoli wracam tutaj i nadrabiam zaległości. Obiecuję, że przeczytam Wasze wszystkie opowiadania najszybciej jak tylko będę mogła. Ale zrozumcie szkoła się zaczęła i nie zawsze mogę się ze wszystkim wyrobić, więc proszę Was o odrobinę cierpliwości.
Kolejny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w sobotę albo niedzielę.
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam :)
Buźki A. ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)